Co to znaczy mieć relację z Bogiem?
Byłam kiedyś na niedzielnej Mszy Świętej, po której ktoś zapytał mnie: - To co, zaliczone? Zamarłam. Nie z oburzenia. Raczej ze smutku. Bo wiara to nie zaliczenie, nie punkt na liście obowiązków. Bóg nie jest sprawdzianem ani cotygodniowym biletem do nieba. Bóg to Osoba. Żywa, obecna, czekająca. Relacja z Bogiem nie zaczyna się i nie kończy w murach kościoła. Tak jak miłość - nie kończy się na słowie „kocham”, ale żyje w codziennych gestach, spojrzeniach, obecności. Tak samo jest z wiarą. Można chodzić do kościoła, a nie znać Boga. Można znać wszystkie modlitwy, a nigdy z Nim naprawdę nie porozmawiać.
- ciche „Dziękuję” w kuchni, gdy pachnie kawa,
- „Pomóż mi” szepnięte w biegu między sprawami,
- milczenie, gdy brakuje słów,
- uśmiech do nieba, bo ktoś okazał mi dobro.
To nie rzeczy wielkie, tylko codzienne. Proste. Prawdziwe. Chcę pamiętać, że Bóg nie chce być tylko moim „niedzielnym obowiązkiem”. Chce być obecny w moim poniedziałku, środzie i sobocie. W zmęczeniu. W radości. W pytaniach. W ciszy. Nie kontroluje mnie - po prostu czeka. Jak przyjaciel.
Jeśli dzisiaj nie masz siły na modlitwę, to powiedz Mu to. Jeśli masz wątpliwości - też Mu o tym powiedz. On naprawdę to rozumie. I nie potrzebuje od nas doskonałości, tylko serca, które chce być blisko.
Relacja z Bogiem buduje się tak samo jak każda przyjaźń - przez obecność, rozmowę i szczerość.
Nie potrzebujesz idealnych słów - po prostu mów do Niego tak, jak potrafisz.
Zacznij dzień od krótkiego „Dzień dobry, Jezu”, zakończ prostym „Dziękuję”.
Czytaj Słowo Boże - nawet jedno zdanie dziennie może poruszyć serce.
Zatrzymaj się na chwilę ciszy - nie po to, by coś mówić, ale by słuchać.
Bóg nie oczekuje wielkich deklaracji - wystarczy, że zaprosisz Go do swojego zwyczajnego życia.