Zmagania duszy – kiedy czuję się daleko od Boga

Są takie dni – i nie jest ich mało – kiedy modlitwa nie idzie. Kiedy Słowo Boże nie porusza. Kiedy idę do kościoła, ale mam wrażenie, że nie słyszę nic, a Bóg milczy. W takich momentach czuję się jak na duchowej pustyni. Niby wiem, że Bóg jest. Niby pamiętam, że mnie kocha. Ale serce jakby nie słyszało. To nie znaczy, że coś jest ze mną nie tak. To znaczy, że moja wiara… dojrzewa.

Każda relacja przechodzi przez chwile milczenia. Każde serce wierzące doświadcza nocy. Ale to, że nie czuję, nie oznacza, że Bóg odszedł. To ja zmagam się, błądzę, pytam – ale On trwa. Cichy. Obecny. Trwanie w ciemności to też modlitwa. Kiedy wszystko krzyczy „odpuść!”, a Ty zostajesz. Kiedy nie widzisz, ale nadal wierzysz.

W takich chwilach wiara nie opiera się na uczuciu, ale na decyzji.

Co pomaga, gdy przychodzi duchowa pustynia?

  • Mówić Bogu wprost, że Ci trudno.
  • Nie rezygnować z modlitwy – nawet krótkiej.
  • Czytać Psalmy – one znają każdą ciemność serca.
  • Poprosić kogoś o modlitwę.
  • I po prostu… zostać.

Bóg nie wymaga od Ciebie duchowego uniesienia. On chce tylko, żebyś był – nawet wtedy, gdy nie wiesz, co powiedzieć. Pustynia kiedyś się kończy. A dusza, która przez nią przeszła, wie, że warto było zostać.

Komentarze

Copyright © Pani od religii