Światło naszych codziennych świętych
Dziś, 1 listopada, w Kościele obchodzimy Uroczystość Wszystkich Świętych - dzień, w którym nie tylko patrzymy ku wielkim postaciom świętości, ale przede wszystkim rozpoznajemy powołanie do świętości każdego z nas. To, co odróżnia dzisiejszą uroczystość od Dnia Zadusznego (2 listopada) - to radość, nie smutek. Dzisiaj Kościół mówi do nas: spójrz, oto ci, którzy dobiegli do domu Ojca, znani i anonimowi, i radują się pełnią życia w Bożej obecności. Nie chodzi tylko o kanonizowanych - chodzi o każdy dobry uczynek, każdą modlitwę, każdy gest miłości, nawet gdy świat o tym nie pamięta. Święci nie są dla nas odległymi ideałami, lecz towarzyszami drogi - bliskimi, którzy przetarli już szlak.
W Polsce zwyczaj odwiedzania cmentarzy, przynoszenia kwiatów i zapalania zniczy jest niemal nieodzowny. Miliony świateł kołyszą się tej nocy nad grobami - to znak pamięci, nadziei, modlitwy.
To obrazy, które poruszają - setki punktów światła w mroku, świadectwo, że pamięć trwa, że miłość nie gaśnie. Symbolika ognia i światła od dawna jest w chrześcijaństwie znakiem życia wiecznego, obecności Boga i zwycięstwa nad ciemnością.
Czasem patrzę na cmentarz o zmroku i myślę: może obok grobu znanej postaci jest zwykły - imienia nie pamiętam - a jego świeca lśni tak samo. Czyż nie mówi nam to najwięcej?
Twoja babcia, starszy sąsiad, człowiek, który żył w cichości - mogą być dziś wśród Tamtych, jeżeli kochali i szukali Boga. Świętość to nie spektakularne cuda, to wierność małym sprawom, miłość tam, gdzie łatwo zgaśnąć, nadzieja mimo słabości.
Dziś, kiedy zapalisz świecę lub wypowiesz cichą modlitwę - niech to nie będzie tylko rytuał. Niech będzie rozmową serca: „Boże, dziękuję Ci za te święte oblicza, i za tych, których Ty znasz. Pomóż mi iść ich śladami, by moje życie też rozświetlało choć kawałek świata.”
Niech ten dzień nie będzie tylko dniem zadumy nad przeszłością, ale momentem ufności: Bóg pragnie świętości nie tylko dla świętych, ale dla Ciebie, dla mnie, dla każdego.

Komentarze
Prześlij komentarz